A jednak ukradli! Poza tym liście i najmniejsze GTI -podsumowanie tygodnia 17

Dziś okrągły, siedemnasty jubileusz powstania naszego podsumowania tygodnia. Dziś zaskakująco szybkie rozwiązanie sprawy Waymo-Uber, pierwsze zajawki Nissana Leaf i samochód dla twoich sokołów.

Uber złodzieje!

Spodziewałem się, że spór na linii WaymoUber będzie trwał i trwał i trwał… Okazało się, że sąd wydał wyrok w ekstremalnym tempie i już sprawa została rozwiązana. Cały świat jest w szoku, kto się spodziewał, że sprawa jest aż tak oczywista i jednoznaczna.

Minęły ledwo cztery miesiące, od kiedy Uber został oskarżony o kradzież przez Alphabet, spółkę matkę Google i Waymo. Sprawca całego zamieszania, Anthony Levandowski, był dyrektorem wykonawczym w Waymo. Po odejściu stamtąd i wyniesieniu plików zawierających tajną technologię Google założył swój start-up Otto. I po kilku miesiącach kupił go Uber.

Waymo - samochód autonomiczny Google

Okazało się, że historia ze start-upem była tylko przykrywką. Levandowski wszedł w zmowę z Uberem, jeszcze będąc pracownikiem Waymo. Sędzia William Alsup zarządził, że Uber musi oddać wszystkie skradzione dokumenty do końca Maja. Do tego Levandowski otrzymał zakaz pracy nad opracowywanymi przez Ubera czujnikami.

Wbrew postulatom prawników Google, Uber nie musi wstrzymywać swoich prac nad autonomicznymi samochodami. Według sędziego, do tej pory niewiele ze skradzionych informacji zostało wykorzystanych.

Do tej pory można uznać to za happy end dla Ubera, jednak to nie koniec sprawy. Sędzia Alsup zwrócił się do prokuratury o przeprowadzenie śledztwa w sprawie ewentualnego popełnienia przestępstwa. Cała ta sprawa może doprowadzić do gwałtownego spadku wartości Ubera. W dodatku, jeśli zarzuty popełnienia przestępstwa okażą się prawdziwe, firmie grożą potężne kary finansowe i kolejne pozwy. Może to doprowadzić do całkowitej blokady prac nad autonomicznymi autami.

Jeśli tego mało, Google zapowiada współpracę z Lyft, największym konkurentem Ubera.

nowy Nissan Leaf - światła

Nowy Nissan Leaf mruga do nas okiem.

Zaraz obok Tesli model 3, Nissan Leaf jest jednym z najbardziej wyczekiwanych elektrycznych aut na świecie. Produkcja ma wystartować jeszcze w tym roku i przez to Nissan próbuje narobić trochę szumu wokół swojego elektrycznego listka.

Leaf jest bez wątpienia najlepiej sprzedającym się elektrycznym autem. Do tej pory sprzedano aż  260,000 sztuk, jednak jest to wynik wczesnego pojawienia się na rynku elektrycznego Nissana. Wraz z pojawieniem się konkurencji, sprzedaż w ostatnich latach wyraźnie spadła. Ma się to zmienić dzięki nowemu, odświeżonemu modelowi.

Pierwszy teaser odświeżonego Leafa pokazuje nam światła. Bardzo ładne światła. Ładne światło ładnego auta nie czyni, jednak biorąc pod uwagę ostatnie prototypy Nissana możemy spodziewać się czegoś dużo bardziej wyrazistego niż do tej pory. To bardzo dobrze, bo największy zarzut, jaki mam wobec elektrycznych aut to ich mdły wygląd.

maksymalny zasięg nowego Leafa ma wynosić około 320 kilometrów. Ma również zawierać system Nissana o nazwie ProPILOT, który jest podobny w funkcjonalności do autopilota Tesli.

Nissan będzie nam pokazywał auto kawałek po kawałku aż do zaprezentowania nowego modelu we Wrześniu.

Volkswagen UP! GTI

Najmniejsze GTI Volkswagena

Volkswagen UP!, czyli najmniejsze autko z niemieckiej stajni będzie dostępne w wersji GTI. Oczywiście nie ma szans mierzyć się z nowym Golfem GTI. UP! GTI ma jednak osiągi zaskakująco bliskie do oryginalnego Golfa GTI z 1976 roku.

Volkswagen UP!

Pod maską, a właściwie maseczką, znajdziemy mikroskopijny, jednolitrowy, turbodoładowany, trzycylindrowy silnik o oszałamiającej mocy 114 koni mechanicznych. Wydaje się niewiele, jednak w tak małym aucie tyle koni może dostarczyć naprawdę sporej frajdy. Sześciobiegowa skrzynia przekazuje siłę tych 114 kucyków wyłącznie na przednie koła. Od zera do setki UP! GTI rozpędzi się w 8.8 sekundy, a prędkość maksymalna to odrobinę ponad 195 km/h.