Google pozywa Ubera! Kradzież i molestowanie

Wieść o tym, że jedna z firm pod skrzydłami Google, odpowiedzialna za autonomiczne auta – Waymo pozywa Ubera obiegła świat w niezwykle szybkim tempie. Szybciej niż przemówienia Trumpa albo cycki Angeliny Jolie. Kto kogo okradł, jak i przede wszystkim, kto kogo molestował?

Kto okradł Google?

Szczegóły wciąż są trochę niejasne, jednak z większości źródeł wynika, że były inżynier Google został oskarżony o kradzież dokumentacji związanej z autonomicznym autem. Według pozwu Uber miał dostęp do 14 tysięcy plików, albo 10GB danych, na podstawie których opracował swoją własną technologię. Jest to jednak trochę badziej skomplikowane. Domniemany złodziej – inżynier po odejściu z Google założył swoją własną firmę, Otto, którą potem kupił Uber za 680 milionów dolarów.

Oświadczenie Google

W załączonym do pozwu oświadczeniu możemy przeczytać, że Otto i Uber przejęło własność intelektualną, by uniknąć ryzyka, kosztów i by skrócić czas potrzebny na opracowanie własnej technologii. Zaowocowało to zwiększeniem wartości Otto i pozwoliło Uberowi ruszyć zablokowany program. Wszystko kosztem Waymo.

Co skradziono?

W technologii aut autonomicznych, jednym z najważniejszych elementów, jeśli nie najważniejszym, są czujniki LIDAR, które potrafią rozpoznać przeszkody na drodze, inne auta czy „widzieć” pasy na drodze. Jakość tych czujników odpowiada tak naprawdę za możliwości tych aut i czy w ogóle będzie w stanie poruszać się samo. Waymo twierdzi, że schematy właśnie tych czujników zostały skradzione. Zgodnie z dalszą częścią oświadczenia, Otto i Uber obecnie pracują nad systemem LIDAR i być może zaczęli go montować, korzystając z technologii Waymo, objętej tajemnicą, oraz wykorzystując technologię chronioną patentami. Właścicielem patentów jest oczywiście Waymo.

Wszystko przez jeden email… i molestowanie seksualne

Waymo donosi, że dowiedziało się o sprawie, gdy ktoś z firmy skopiował email, który zwierał szczegółowe rysunki, które były bardzo podobne do pracy Waymo i Google. Informacje o tym obiegły świat, 4 dni po poście na blogu Susan Fowler, która twierdzi, że w Uberze panuje poważny problem z molestowaniem seksualnym. Fawler opisuje pracę w firmie następująco: „Gdy zgłosiłam sytuację, usłyszałam od HRu i zarządu – mimo, ze to molestowanie seksualne i ten człowiek narzucał mi się, to pierwsze przewinienie tego mężczyzny i nie czuliby się komfortowo karając go bardziej, niż ostrzeżeniem i słowną naganą. ”

Uber odpowiedział tworząc specjalny oddział do zbadania tej sprawy.

Co dalej z Uberem?

Oba oskarżenia rodzą poważne pytania o firmę Uber. Waymo domaga się od Ubera zwrotu skradzionej dokumentacji oraz zaprzestania rozwoju technologii autonomicznych aut, którą Uber zaczął testować już na ulicach kilku miast przy pomocy dostarczonych przez Volvo modeli XC90. Volvo na szczęście nie jest wspomniane w pozwie.

Prawne przepychanki stwarza poważne problemy dla Ubera. Możliwe, że pozew Google spowolni rozwój technologii na całym świecie. Pozew oraz oskarżenia o ukrywanie przypadków molestowania sprawia, że Uber jest pod mikroskopem. Jedna zła decyzja może teraz doprowadzić do powolnego upadku firmy.