Wszystko co zagraża planom Tesli!

Tesla to firma, która rozwija się w zastraszającym tempie. Zarówno moc produkcyjna samej firmy, jak i wartość akcji, szybują prawie niekontrolowanie w górę. A to nie koniec. Według planu firma Elona Muska ma zamiar zwiększyć produkcję pięciokrotnie do końca 2018 roku.

Zapotrzebowanie na modele X i S wciąż rośnie, jednak rynek wciąż domaga się elektrycznych aut w bardziej przystępnych cenach. By sprostać wymaganiom i nie wdepnąć na minę, Tesla musi nawigować, unikając kilku zagrożeń.

Szok cenowy

Powiedzieć, że ludzie rzucili się do zamawiania Tesli model 3 to nic nie powiedzieć. Do tej pory złożono kilkaset tysięcy zamówień, z czego większość zaraz po ogłoszeniu, że mała Tesla powstaje, a cena majaczyła gdzieś mgliście.

Podstawowa cena najbiedniejszej Tesli do 35 tysięcy dolarów. W stanach oczywiście mogą sobie odliczyć od tego 7 i pół tysiąca dolców, dzięki czemu przeciętny zjadacz hamburgerów może nabyć „trójkę” już za 27 500 zielonych.

Niestety większość ciekawych rzeczy w Tesli to opcja. Model S był reklamowany jako o połowę tańszy od Tesli Roadster, jednak eska jest sprzedawana średnio za prawie 100 tysięcy dolarów. Dla przypomnienia Tesla roadster kosztowała 89 tysięcy.

W tej chwili nie wiadomo, ilu z rezerwujących ma świadomość, ile ostatecznie przyjdzie im zapłacić za auto z dodatkami, które chcą. Oczywiście niektórzy są w stanie wyłożyć ponad 50 tysięcy, jednak już teraz można się spodziewać kilku anulowanych zamówień.

Większość zamówień pochodzi oczywiście ze stanów zjednoczonych, gdzie króluje ulga podatkowa na auta elektryczne w wysokości siedmiu i pół tysiąca dolarów. Już teraz wiadomo, że w niedługim czasie ta ulga zniknie i Amerykanie będą musieli kupować swoje Tesle za pełną cenę. Nie wiadomo tylko kiedy. Wraz z rozwojem rynku i większym potencjalnym przychodem z podatków, dbałość o ekologię zniknie, a wraz z nią tańsze elektryczne auta w stanach. Z drugiej strony żaden z rezerwujących nową Teslę nie ma pojęcia, kiedy będzie mógł ją odebrać. W tej chwili można tylko spekulować, ile rezerwacji zostanie odwołanych, gdy okaże się, że trzeba będzie zapłacić pełną cenę.

Tesla pompuje gigantyczne pieniądze, aby z linii produkcyjnych zjeżdżało minimum pół miliona Tesli rocznie. Co jest zrozumiałe, jeśli wziąć pod uwagę zainteresowanie Teslą ze strony konsumentów, przy właściwie zerowym marketingu ze strony firmy. I tu dochodzimy do poważnego zagrożenia, czy wraz z uświadomieniem sobie przez ludzi prawdziwej ceny Tesli i wraz ze zniknięciem ulgi podatkowej nie spadnie zainteresowanie? Czy te ponad pół miliona aut rocznie to nie jest zbyt optymistyczny scenariusz? Czas pokaże.

Zwiększenie produkcji

Nawet jeśli zapotrzebowanie na model 3 utrzyma się, Tesla staje przed kolejnym wyzwaniem. Utrzymanie płynności produkcji i dostaw do klienta. Modele X i S miewały wstrzymaną produkcję przez problemy z dostawcami części.

Sytuacja Tesli poprawiła się dramatycznie od tamtego czasu, każdy na rynku chce teraz produkować podzespoły Tesli. Dzięki temu produkcja skoczyła z 2 tysięcy do 10 tysięcy aut tygodniowo!

Jednak krótkie przestoje w dostawach są normalne w tej branży i każdy producent musi sobie z nimi radzić. Jednak w przypadku aut na zamówienie, jakim jest w tej chwili model 3, przestój oznacza dużo większe straty dla firmy.

Wypłynięcie na szerokie wody

Wszyscy najwięksi fani nowinek technologicznych z zasobnym portfelem mają już swoje Tesle. Model 3 to wypłynięcie na nieznane dla Tesli wody zwykłych użytkowników, którzy postanowili zamówić małą Teslę zamiast Leafa czy Bolta.

I tu należy zadać sobie pytanie. Czy Tesla jest zdolna zapewnić serwis tym wszystkim klientom? Już teraz w internecie krążą historie o tym, jak drobne naprawy w serwisach Tesli trwają miesiącami. Według oficjalnych informacji to nie jest wina Tesli, a dostawców. Jednak klientów to nie obchodzi. Chcą mieć szybko naprawione auta. W tej chwili entuzjaści są w stanie wybaczyć wiele i czekać cierpliwie na swoje ciche, elektryczne zabawki, ale przeciętny kierowca taki cierpliwy nie jest.

W naszym kraju sytuacja ma się jeszcze gorzej. Najbliższe serwis mamy w… Berlinie.

Zatem czy serwisy Tesli udźwigną nagle kilkaset tysięcy samochodów więcej?

A co ze stacjami ładowania? Zgodnie z Testowym planem, stacji szybkiego ładowania ma być niedługo dwa razy więcej. Samochodów za to, w ciągu następnych pięciu lat, aż dwadzieścia razy więcej. Przed firmą więc niemałe wyzwanie, a problemy do rozwiązania, na całym świecie.

Tesla niewątpliwie ma gigantyczny potencjał, jednak próba przejścia z „garażowej” produkcji na światowej klasy producenta w ciągu kilku alt jest bardzo ryzykowna. Wydaje mi się, że najwięcej zależy też od kolejnego ruchu grupy Volkswagen i PSA. Ci producenci posiadają już bazę serwisową na całym świecie, trzeba tylko odbudować ładowarki na terenach, które już mają.

Szczególnie elektryczna przyszłość grupy Volkswagen wygląda ciekawie.